Forum Noweezo Strona Główna Noweezo
tarot, runy, numerologia, astrologia i wiele, wiele więcej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Siergiej Lazariew
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 54, 55, 56  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Noweezo Strona Główna -> Dyskusje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koliber.
Pełny odlot



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z raju :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:24, 02 Lut 2013    Temat postu:

lena napisał:
No dokladnie ja pisze do Ew ze w tym temacie niezgadzam sei z łazarewem, bo nikt niejest idealny i kazdemu mozna taka ciemnote wkrecac. A znam tyle niedobrych osob ktore dzieci maja a nawet na to niezasluguja Evil or Very Mad

a wracajac do medycyny i jesli chodzi o poczecie dziecka to jest ona w tej chwili tak wysoko posunieta ze trudniej niezajsc w ciaze niz w nia zajsc jak ktos sie zacznie leczyc. Napewno leczenie jest bolesne i dlugotrwale. Ale lepiej zaczac i marnowac czas wierzac w takei bzdury.

W moim otoczeniu duzo osob dzieki leczeniu zaszlo w ciaze i duzo osob po 30 ma teraz z tym problem

mnie medycyna fascynuje bardzo..
a ty najlepszym przykładem jestes ile ona moze zdziałac...
masz dziecko i bez stpsowania łazariewowskichj przykazan by dac sie ponizac Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koliber.
Pełny odlot



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z raju :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:28, 02 Lut 2013    Temat postu:

i tak jeszcze myslałam sobie jak to moje odrabianie karmy ma sie do mojego meza
on ani na gorze ani na dole nie ma 16
a w sumie to choroba rolka jego dotkneła znmacznie bardziej niz mnie...on ma tylko jedno dziecko i akurat chore...
jak sobie zdałam z tego sprawe to tak mi strasznie ze go szkoda zrobiło...
w sumie to dla mnie jest najmniejsza lekcja...dla moich chłopakow duzo wieksza...
bo to w efekcie koncowym rolek bedzie musiał sobie jakos radzic..
jak łazaroiew tłumaczy z perspektywy dziecka/ czyli dziecku to ze rodzi sie chore?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angie
Brak fazy



Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 15:22, 02 Lut 2013    Temat postu:

Tereska19 napisał:
...i dlatego ja w poście Suligi napisałam, że wszystkich kocham i nie jest to miłość naćpanej świętej Tereski, tylko ja ten nasz świat odbieram jako wielki organizm, w którym my wszyscy, bez wyjątku jesteśmy elementami tego organizmu i żeby on prawidłowo funkcjonował, to wszystkie trybiki muszą współgrać, dlatego dla mnie każdy jest ważny i gej i osmarkany pijak i prostytutka i ten kto mnie obraża, bo wszyscy jedziemy na tym samym wózku i o to chodzi by to zrozumieć, że w harmonii wzajemnej nasz ratunek jest dla nas samych i dla świata i dla tych co po nas nadejdą i w ten sposób ja rozumiem miłość do ludzi. Czy to jest łatwo tak kochać ? nie, nie jest łatwo, zmagam się z tym każdego dnia na nowo, ale to ma dla mnie sens, nie chcę być kupą gnoju po śmierci, chcę się dopatrzeć głębszego sensu istnienia...


kochac wszystkich, albo zapominac o urazach hmmm jak sobie o paru osobach co mi za skore zalazly ze mam kochac albo lubic
hmm ja moge co najwyzej tolerowac albo rozumiec ze zyje
ale jesli np moja szefowa mnie w pracy podpierdolila to ja jej nie umiem lubic no i z jakiej racji i nie umiem sie przelamac wcale to jakis megan wyczyn dla mnie Evil or Very Mad

i zrozumiec to ze takie doswiadczenia sa mi potzrebne do rozwoju mojej duszy ze mnie ktos podpierdala no bajer po prostu Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agatek
Znak lepszych czasów



Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 2880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:31, 02 Lut 2013    Temat postu:

no niektórym sie zwyczajnie nasz [rzebaczenie nie nalezy Smile z tego zalozenia wychodze i nie wybaczam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
noname1
Znak lepszych czasów



Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 1091
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:55, 02 Lut 2013    Temat postu:

to ja moze poczytam co on ma do powiedznia, bo mi poiedziano ze w moim radixie jest mocno zznaczony motyw przebaczenia :> Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maryna
Wybraniec fortuny



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 3136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:17, 02 Lut 2013    Temat postu:

koliber napisał:
i tak jeszcze myslałam sobie jak to moje odrabianie karmy ma sie do mojego meza
on ani na gorze ani na dole nie ma 16
a w sumie to choroba rolka jego dotkneła znmacznie bardziej niz mnie...on ma tylko jedno dziecko i akurat chore...

16-ki nie ma,
ale ma w minusach 11-kę
czyli ten swój "przydział" też ma zapisany, tylko inaczej

i do tego ma jeszcze 17-kę w minusie, na drugą połowę życia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tereska19
Na psa urok



Dołączył: 17 Sie 2012
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zielona Dolina
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:51, 02 Lut 2013    Temat postu:

agatek napisał:
no niektórym sie zwyczajnie nasz [rzebaczenie nie nalezy Smile z tego zalozenia wychodze i nie wybaczam


Agatku, to nie chodzi o to, że ci którym nie chcesz wybaczyć mają doświadczyć twojej łaski przebaczenia, tu chodzi o to byś Ty wybaczyła dla oczyszczenia swojej duszy, czy też pola energetycznego, jeśli ktoś Tobie zadał cios, zrobił krzywdę, to według rozumowania czysto ludzkiego jest draniem, ale jeśli , tak jak twierdzi Łazariew, krzywda ta miała na celu oczyszczenie twojej karmy, to w zasadzie ten kto krzywdził zrobił Tobie przysługę i w tym znaczeniu należy wybaczyć dla siebie, swojej duszy, karmy nie tylko naszej, ale naszych dzieci i dzieci naszych dzieci.


....to, co dzisiaj jest naszym duchem, jutro i pojutrze będzie ciałami naszych dzieci i wnuków

- im bardziej będzie zubożony nasz duch dzisiaj, tym większy będzie uszczerbek na zdrowiu duchowym i fizycznym naszych potomków.
S. Łazariew


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Espresso
Gość






PostWysłany: Sob 18:22, 02 Lut 2013    Temat postu:

Tak sobie teraz siedze i mysle ...

Dawno dawno temu mialam dziwny i realistyczny sen (a takowe miewam rzadko i pamietam je dosc dobrze nawet po latach) otoz snilo mi sie, ze urodzilam chlopaka, dalam mu na imie Franus Shocked ale to szczegol tylko Laughing No i moja mama i jej mama czyli babcia moja mnie gonily, bo mi chcialy go odebrac, a ja uciekalam gdzies przez bagna z tym Franusiem zawinietym w kocyk i dopadly mnie i zabily mi syna ...
No i teraz jak tak piszecie o przechodzeniu grzechow i karmy rodzicow i dziadkow na dzieci sie zastanawiam, czy ten sen czegos mi waznego nie wskazuje ...
Jak uwazacie?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koliber.
Pełny odlot



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z raju :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:19, 02 Lut 2013    Temat postu:

ja tam sny odnosze zawsze bardziej do obecnej sytuacji i EMOCJI jakie wywołuja...
dla mnie ten sen u ciebie oznaczał ze boisz sie oceny babci i mamy...
dziecko to symbol naszego "dzieła", naszych "wynikow"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Espresso
Gość






PostWysłany: Sob 21:47, 02 Lut 2013    Temat postu:

hmmm. to jest bardzo stary sen i nie pamietam, bym sie kiedykolwiek babci bala, mamy owszem. Zastanawia mnie jednak co one mogly we mnie/mojego zabic na tamte czasy ... za mloda wowczas bylam by cokolwiek jeszcze osiagnac/miec.
Liczylam po cichu, ze za grzechy babci i mamy teraz ja pokutuje Laughing Laughing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 23:23, 02 Lut 2013    Temat postu:

koliber napisał:
lena napisał:
No dokladnie ja pisze do Ew ze w tym temacie niezgadzam sei z łazarewem, bo nikt niejest idealny i kazdemu mozna taka ciemnote wkrecac. A znam tyle niedobrych osob ktore dzieci maja a nawet na to niezasluguja Evil or Very Mad

a wracajac do medycyny i jesli chodzi o poczecie dziecka to jest ona w tej chwili tak wysoko posunieta ze trudniej niezajsc w ciaze niz w nia zajsc jak ktos sie zacznie leczyc. Napewno leczenie jest bolesne i dlugotrwale. Ale lepiej zaczac i marnowac czas wierzac w takei bzdury.

W moim otoczeniu duzo osob dzieki leczeniu zaszlo w ciaze i duzo osob po 30 ma teraz z tym problem

mnie medycyna fascynuje bardzo..
a ty najlepszym przykładem jestes ile ona moze zdziałac...
masz dziecko i bez stpsowania łazariewowskichj przykazan by dac sie ponizac Razz


on zadnych przykazan koli nie daje ..przeczytaj najpierw to bedziesz rozumiec ... tak wyrwane z kontekstu to .. to jest nierozumienie o czym onpisze i co mowi
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 23:39, 02 Lut 2013    Temat postu:

ludzie kochani ..a na uja potrzebne komus wasze lubienie czy wybaczenie bo na pewno nie potrzebuja waszej sympatii ci co was w doopie maja ..to chodzi o wnetrze ..i nic nie trzeba ..se mozna nienawidziec i zazdroscic chodowac ,porownywac sie i oceniac .. a pozniej raka jak sie ma to sie nie trzeba dziwic czy innea chorobe ,czy wybadek ,czy jak cos suie dzieje Laughing Laughing Laughing np .. on nic nie kaze on tlumaczy jak dziala przyczyna i skutek ..a ze sie kazdy buntuje go czytajac .no coz ..no tak bo kazdy jest niewinny super i kazdemu sie nalezy wszystko Laughing Laughing Laughing Laughing


to co nas spotyka jest zawsze wzaleznosci od poziomu naszego uregulowaniem .. bo dazy sie dio rownowagi ..


kazda emocja jest ludzka .. wazne by nie przekraczala dopuszczalnego poziomu...


jesli widzi sie we wszystkim odpowiedz na siebie i jest sie swiadomym i w innych widzi boskosc (w sensie zdawania sobie sprawy z tego ze wszystkim rzadzi zasada wyzszej sprawiedliwosci )to sie nie skupia na czyms z zewnatrz i innych i nie uzaleznia sie od nich nie robiac bozka ..


jesli baba bardzo chce chlopa ,przylgnie do dobrobytu jej dusza o uzalezni i zdeterminuje siebie tym , przylgnie do rodzinnego szczescia to bedzie tracic ,bedzie sprowadzac nieszczesxia na siebie i innych ..po to by na dobry tor wrocici tak dlugo bedzie zle az zrozumie ,a jak nie zrozumie to bedzie dalej zle .. bo to jest system ochronny jej duszy ,..samooczyszczanie sie ...

on o zadnym ponizaniu sie nie pisze tylko o rozumieniu co z czego wynika .


korni jak twoj facet na poczatku cie upokorzyl .. odszedl do bylej .. a ty umialas go przyjac i kochac mimo to czyli wybaczyc i wrocil do ciebie .


najpierw przeczytajcie a pozniej sie wsypowiadajcie bo tak to do niczego nie dojdzie sie ..


nienawidzac i zazdroszczac zabija sie .. ten co ma bardziej zabrudzona dusze bedzie ginac .


wszystko jest wyjasnione ..

tyle jak ktos nie umie spojrzec prawdzie w oczy to ma problem z lazariewem Laughing


czasem nienawisc itd .. mamy przekazana .. czasem ktos w rodzinie choruje by ratowac kogos innego i by kogos innego dusza sie oczyszczala ..trzeba tylko umiec znalezc przyczyne ,cos zrozumiec i zaczyna sie zdroiwuiec .. bo konczy sie emocjonalne podejscie ..




.Natomiast sytuację można skorygować tylko od wewnątrz. Jeśli dzieci muszą zginąć, oznacza to, że mają analogiczne programy,
czyli absolutyzację zdolności, pomyślnego losu i pieniędzy. Program niweluje się kontr-programem. Podobne przyciąga
podobne.Zadzwoniłem do znajomej i powiedziałem, że sytuacja jest dość poważna, dlatego dzieci powinny prosić o wybaczenie
za osądzanie ojca. Jest to najniebezpieczniejszy program, najbardziej oddalający człowieka od Boga.To samo powinna zrobić
ich matka: pozbyć się osądzania męża.

- Dlaczego akurat za osądzanie? - zapytała znajoma.
- Jeśli żona zaczyna wewnętrznie osądzać i obrażać się na męża, to przywiązuje siebie i dzieci do zdolności; jeśli obraża
się z powodu pieniędzy, to “przykleja”duszę do pieniędzy; jeśli obraża się z powodu doświadczonych nieprzyjemności życiowych
- przywiązuje się do ziemskiej pomyślności. Rozumowała pani następująco: “Cóż to za życie, zupełnie nie potrafi zarobić, by
można było normalnie żyć”. Jeśli przez rok-dwa kobieta wpycha obrazę do wewnątrz siebie i nadal robi to podczas ciąży, to
kaleczy w ten sposób dusze dzieci, a okaleczone dusze leczone są poprzez okaleczone ciało. Proszę pani, z trudem utrzymuję
sytuację i jeśli razem z dziećmi poprzez pokajanie nie oczyścicie swoich dusz, to nie potrafię wam pomóc.

Sytuacja nie ogranicza
się do kobiety-przestępczyni, która znajduje się u pani w domu.Zaczęło się odgórne karanie i to bardzo poważne. Proszę teraz
pójść do kuchni i schować wszystkie noże, a tę kobietę poprosić do telefonu, chcę z nią porozmawiać. Niech pani przez cały
czas pozbywa się osądzania męża.

Podczas rozmowy z kobietą czuję, że wciąż jest zapas czasu.
Ma niestabilną psychikę i wysoką podświadomą agresję.Po rozmowie ze mną, jak później przekazała mi znajoma, kobieta
bardzo się zmieniła. Czyste spojrzenie i spokojna mowa natychmiast zniknęły, a na twarzy pojawiła się nienawiść. Nałożona
na wilka skóra owcy zniknęła w ciągu kilku minut. Gdy córka znajomej zobaczyła tę kobietę, od razu źle się poczuła, a syn
schował się w innym pokoju.Dzwoniłem do nich co piętnaście minut i wyjaśniałem, że najważniejszym warunkiem pomyślnego
zakończenia sytuacji jest modlitwa i pokajanie.Nie da się zrównoważyć sytuacji od zewnątrz.Po czterdziestu minutach poczułem
przełom.


Gdy próbowałem zrównoważyć sytuację poprzez życiową logikę, pole odrzucało mnie i widziałem, że może to zakończyć
się opłakanie również dla mnie. Poprzez Boską logikę wszystko odbyło się łatwo i elegancko. Jak tylko w duszach dzieci zaszły
pewne pozytywne zmiany, będącemu w tym czasie w mieście ojcu dzieci, odgórnie pozwolono wrócić do domu: pojawił się u
niego jakiś niezrozumiały niepokój i poczuł, że coś się dzieje w domu. Kiedy przyjechał, do załatwienia zostały drobne detale,
czyli zadzwonienie na policję, by zabrano tę dziwną kobietę.

Co prawda zamiast policji przyjechała karetka ze szpitala psychiatrycznego.
Wychodząc, kobieta przyznała się, że chciała kogoś zarżnąć.
Po tym przypadku zrozumiałem, że nie mam prawa ingerować w sytuację, jeśli nie potrafię zrównoważyć jej od wewnątrz.
Jeśli pacjent nie przejawia silnego pragnienia, by się zmienić, to odpowiem za to, gdyż nie mam prawa przekazywać mogącej
uratować jego życie informacji, jeśli jego dusza nie chce się oczyścić. Dlatego moja metoda ma ograniczenia.Wewnętrznie
nieuczciwy człowiek jest dla mnie nieuleczalny, a po wizycie u mnie może jedynie pogorszyć swój stan.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 23:46, 02 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 23:52, 02 Lut 2013    Temat postu:

Rodzice stworzyli moje ciało, dlatego ich kocham i szanuję. Bóg stworzył moją duszę.

Dusza jest o wiele ważniejsza
niż ciało, a więc prawdziwym moim ojcem jest Bóg. Pokusa przywiązania się do rodziców i ukochanej osoby jest bardzo silna.

Zwłaszcza kobiety mają do tego skłonność. Jest tu jeden dość trudny do zaakceptowania paradoks. Im podlejsza i brudniejsza
osoba znajduje się obok, tym mniej przywiązujemy się do wszystkiego co ziemskie. Staje się ono “niesmaczne”, dlatego dusza
silniej dąży do Boga i się oczyszcza.

Natomiast im lepsza, porządniejsza i bardziej wzniosła jest osoba obok nas, tym większa
jest pokusa, by przywiązać się do niej i zrobić ją swoim celem, a co za tym idzie - oderwać się od Boga i zabrudzić swoją duszę.

Dusza oczyszcza się nie poprzez doskonałość tego co ziemskie, a poprzez ziemskie brudy: nieszczęścia, choroby i śmierć.
- Jest mi bardzo trudno to zaakceptować - szczerze mówi kobieta.
- Tak, jest to bardzo trudne do zrobienia, ale to jedyna szansa.Wtym momencie przedłużenie życia dla pani - to nie zachowanie
powłoki fizycznej, lecz w pierwszej kolejności możliwość oczyszczenia duszy poprzez modlitwę, skruchę i zrewidowanie
całego życia.
- Spróbuję - mówi kobieta.
- Najważniejsze jest iść do przodu małymi, wolnymi kroczkami, ale iść - odpowiadam.

Rak jest lekarstwem dla uratowania duszy i pojawia się przy zmniejszeniu uczucia miłości w niej. Dlaczego właśnie
miłości? Dlaczego tak niebezpieczne jest tłumienie tego uczucia? Odpowiedź na te pytania formowała się długo i męcząco, ale
jednak potrafiłem ją znaleźć. Rujnują się domy, niszczą się dobra materialne i zużywają się ubrania. Rozpada się z czasem
rodzina, zmieniają się pozycje społeczne i praca.Nasze uczucia istnieją dłużej niż jedno życie, ale też rozpadają się.To samo dzieje
się z naszymi zdolnościami,mądrością i wszystkim, co jest związane z nas
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 23:58, 02 Lut 2013    Temat postu:

laziew i rak jego ..

Nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić, że najlepszym lekarstwem na raka jest zmiana swojego
charakteru i postrzegania świata.
Mnie również dana była taka możliwość latem 1991 roku.Wyniosłość i pogarda wobec ludzi rodzi niechęć do życia i
odczucie utraty jego sensu.Z poprzednich wcieleń przyniosłem do dzieciństwa uczucie swojej wyjątkowości,wyniosłości i pogardy
do innych. Dlatego już od jedenastego roku życia pojawiło się blokowanie w postaci coraz bardziej wzmacniającego się
podświadomego programu samozniszczenia. Ogromna ilość urazów, chorób i nieprzyjemności, których doświadczyłem w
dzieciństwie, przez jakiś czas równoważyły mnie odrywając od ziemskiego.Od jedenastego roku życia zaczyna mocno rozwijać
się ciało i związany z nim intelekt. A mój intelekt w poprzednich wcieleniach był związany z pogardą wobec ludzi. Urazy i
choroby słabo pomagały.A więc musiałem być odrywany od ziemskiego poprzez rozpad psychiki, ciągłą podświadomą samodestrukcję
lub utratę sensu życia. Podsumowując - albo powolny rozpad i śmierć, albo znalezienie nowego sensu życia poprzez
dążenie do Stwórcy.

Powoli męczącymi kroczkami zacząłem wspinać się do góry, jeszcze nie wiedząc, dokąd i do kogo szedłem. Było to dla
mnie dążenie do wyższej duchowości, miłości i dobra.Moje odczucia przytępiły się i straciły ostrość, ale to mnie nie przestraszyło,
gdyż odnalazłem inny punkt oparcia.Dążenie do rozwoju duchowego było dla mnie wtedy nieuświadomionym dążeniem
do Boga. Przez dziesiątki lat znajdowałem się w kokonie.Z punktu widzenia zwykłego człowieka nie mogło być gorszej
tortury. Lecz wyraźnie czułem, że jeśli będę tak myślał, to nie przeżyję. Cały swój zapas siły wysłałem do góry.Wmiarę tego,
jak wzmacniało się moje dążenie ku Duchowi Świętemu, kokon izolujący mnie od ziemi stawał się coraz cieńszy.Po dwudziestu
pięciu latach znowu zaczęły pojawiać się wyraźne odczucia. Zaczęło pojawiać się we mnie coraz więcej tego, co nazywamy
ziemskimi strategiami. Dobroduszny człowiek nie przywiązuje się do ziemi, natomiast we mnie tej dobroduszności nie było
wcale, a co najniebezpieczniejsze, od 1990 roku moje życie ustabilizowało się,mniej było nieprzyjemności i nieszczęść. Przez
całe życie powtarzano mi, że mimo iż jestem utalentowany, niczego nie osiągnąłem. Gdy 1990 roku natrafiłem na struktury
karmiczne i przeprowadziłem badania, zrozumiałem, że będę znany i będę miał pieniądze choćby na to, by móc normalne się
odżywiać. To ostatecznie przybiło moją duszę do ziemi. Łapczywie rzuciłem się na ziemskie przyjemności, zacząłem ciągle
myśleć o pieniądzach, o kupnie mieszkania i daczy.Szczyt takich marzeń nastąpił wiosną 1991 roku.Właśnie wtedy zauważyłem
na biodrze ciemną kropeczkę. Było to przed wyjazdem do Soczi, gdzie miałem wyjechać na urlop z rodziną i gdzie mieszkali
moja matka i brat.Na wszelki wypadek zwróciłem się do znajomej, lekarza-terapeuty.
19
- Pewnie uszczypnąłeś się i krew zakrzepła - powiedziała mi.Kiedy pokazałem tę kropeczkę bratu lekarzowi, jego reakcja
była inna:
- Myślę, że trzeba jak najszybciej operować.
Też miał na nodze plamę pigmentową, która na wszelki wypadek została wycięta.Moja siostra bliźniaczka umarła na raka
w 1988 roku.Wyglądało na to, że nadeszła moja kolej.Moja babcia miała domek w wiosce niedaleko Soczi, gdzie pojechałem
odpocząć, póki brat nie załatwi dla mnie możliwości operacji. Kiedy ciało przygotowuje się do śmierci, trzeba myśleć o duszy.
Wziąłem ze sobą Biblię i czytałem ją powtórnie w zupełnie nowy sposób, jako lekarstwo dla duszy.Przez cały ten czas starałem
się ustalić, czy mam raka. Zrobiłem eksperyment wychodząc na plażę i siedząc godzinę pod palącymi promieniami słońca.
Potem narysowałem swoje pole i zobaczywszy charakterystyczne mocne deformacje zrozumiałem, że jednak mam raka.Wróciłem
do Soczi i zacząłem przygotowywać się do operacji.Trzeba było zrobić badania, w tym też na AIDS.
- Będzie ubaw, jeśli lekarze wykryją raka i AIDS jednocześnie.
Brat podrapał się po głowie:
- Tak, tu trudno wybrać.Chociaż, jeśli można byłoby wybierać, to lepszy jest chyba rak.
Operacja została przeprowadzona bardzo szybko.Wycięty pięciocentymetrowy fragment skóry został wysłany do badania
histopatologicznego. Po trzech dniach otrzymałem kartkę z podpisami i pieczątkami. Stwierdzała, że mam czerniaka skóry II
stopnia. Zrozumiałem, że zaczęły się przerzuty. Poszliśmy z bratem na szaszłyki i zamówiliśmy też wino.
- Czy mam jakieś szanse na przeżycie? - zapytałem go.
- Żadnych szans. Rok-półtora - to maksimum.
Nie wiedziałem wtedy, że mając czerniaka skóry można żyć dwa, dziesięć a nawet piętnaście lat.Bardzo wiele zależy wówczas
od samego człowieka. Nie podejrzewałem, że nawet najcięższą chorobę onkologiczną można pokonać i całkowicie się
wyleczyć.Nie wiedziałem wtedy najważniejszego,mianowicie że rak jest chorobą duszy, a nie ciała.Dlatego leczyć trzeba przede
wszystkim duszę.
Ta diagnoza bardzo mi pomogła.Gdyby brat powiedział, że mam szanse na przeżycie, zacząłbym z całych sił czepiać się
ciała. A tak, bardzo szybko, w ciągu trzech dni, odłączyłem się od wszystkiego co ziemskie. Jeśli chodzi o ciało, to najbardziej
męcząca była myśl, że jesteś jak ciele prowadzone na rzeź i nic nie możesz zrobić.Natomiast jeśli chodzi o duszę, to zrobić można
bardzo wiele. Po rozpatrzeniu wszystkich wariantów zatrzymałem się na jednym. Postanowiłem wyłączyć wszystkie emocje
związane z ziemskim, a pozostały czas wykorzystać na oczyszczenie i rozświetlenie duszy.Ostatecznie,mógł mnie od razu rozjechać
samochód, a w tej sytuacji wiem na pewno, że rok jeszcze pociągnę.
Mój stan ciekawie się zmienił.Wszystkie emocje powróciły, lecz były to emocje radości. Żal, zawiść i strach zaczęły
szybko topnieć.
Przed moim wyjazdem poszliśmy z bratem i jego przyjacielem do pubu, zastawiliśmy stół kuflami z piwem i kupiliśmy
parę leszczy.Gdy wypiliśmy, brat zaczął żalić się, że ciągle mu się nie powodzi i ma ostatnio wiele nieprzyjemności.
- Czyżby to były nieprzyjemności? - nie zgodził się jego przyjaciel. - Otóż mnie faktycznie nie się powodzi. Prawie
straciłem pracę, trafiłem do izby wytrzeźwień.
Gdy zaczęli się spierać, powstrzymałem ich:
- Chłopaki, tak naprawdę to ja mam problemy, wykryto u mnie raka i niedługo umrę.
Zgodnie pokiwali głowami: - Tak, tu masz rację.
Wróciwszy do Sankt Petersburga, zawiozłem tkankę ze zmianą skórną na szkiełkach oraz orzeczenie lekarskie do Instytutu
Onkologii. Postanowiłem nie leczyć się, ponieważ czułem, że to nie ma sensu.Chciałem, by w Instytucie postawili diagnozę
i powiedzieli, ile mi jeszcze zostało czasu, gdyż musiałem doprowadzić do porządku wszystkie sprawy. Powoli warstwa
za warstwą pozbywałem się wszystkiego, co łączyło mnie z ziemią. Pamiętam, jak jeszcze przed operacją siedziałem z żoną i
dziećmi przy stole w wiosce, gdzie spędzaliśmy urlop. Stół stał na dworze, a liście winorośli rzucały na niego cień.Żona zaczęła
nalewać barszcz do talerzy, a córka i sześcioletni syn rozkładali łyżki.Nagle syn zanurkował pod stół i zaczął tam czegoś szukać.
Poczułem jak dotyka palcem czarną plamę na mojej nodze, a potem mówi: “Tato, tak mi cię żal!”.Wszystkie te wspomnienia
sprawiały silny ból duszy, lecz w miarę tego, jak moje zainteresowania kierowały się ku coraz wyższym celom,warstwy ziemskiego
powoli oddalały się i w duszy pojawiało się uczucie spokojnego blasku.Nierozstrzygnięte pozostawało dla mnie tylko jedno pytanie:
dlaczego pozwolono mi dotknąć informacji, która może pomóc wielu ludziom? Dlaczego muszę umrzeć wtedy, gdy zacząłem
tę wiedzę układać w system? Gdybym zdążył napisać książkę, a potem umarł, byłoby to zrozumiałe, lecz dlaczego
powinienem umrzeć, gdy jest jeszcze niedokończona?Widziałem tylko dwa warianty: albo jestem na tyle niedoskonały, że nie
wolno mi było przekazywać ludziom informacji, dbo odwrotnie, jestem oczyszczany po to, by książka stała się lepsza.Za bardzo
przylgnąłem do ziemi i jestem teraz od niej odrywany. Ale przecież przez całe życie pracowałem nad zbieraniem i opracowywaniem
informacji, czując, że jest ludziom potrzebny.Umieranie w tym momencie, gdy miałam do przekazania ważną informację,
byłoby zbyt absurdalne, jednak mając taką diagnozę, raczej nie zdążyłbym napisać książki.Myśląc o tym wszystkim,
mimowolnie wzruszałem ramionami.Przeżyć mogłem tylko wtedy, jeśli wydarzyłby się cud.Powinny były zmienić się rezultaty
20
analiz na szkiełkach, które przywiozłem.Byłem ciekaw, jaki scenariusz został wybrany na górze.Za kilka dni siedziałem w Instytucie
przed lekarzem.
Miła, czarnowłosa kobieta długo przeszukuje historie chorób i w końcu znajduje moją.
- Przeprowadziliśmy dokładne badanie histopatologiczne.
Pierwotna diagnoza nie potwierdziła się.
Jestem skonsternowany.
-WSoczi te szkiełka oglądało konsylium składające się z ośmiu lekarzy.Chce pani powiedzieć, że oni wszyscy pomylili
się? - Jest pan niezadowolony? - pyta kobieta.
Nie, byłem całkiem zadowolony. Długo potem myślałem, kto się pomylił i doszedłem do wniosku, że jednak nikt.
Widocznie, duchowy stan człowieka jest związany nawet z badaniami histopatologicznymi.
Przypomniała mi się rosyjska bajka,w której bohater mówi rodzicom: “Jeśli na mojej koszulce pojawi się krew, to znaczy
że zginąłem”.Wbajkach wyrażone zostało to, co było realne, ale nie mogło być wytłumaczone poprzez zwykłą logikę.Wygląda
na to, że przydarzyła mi się jedna z tych bajek.
Wyszedłem z budynku Instytutu i wzdłuż zielonej alei poszedłem w kierunku peronu. Przez pół godziny odczuwałem
z niczym nie porównywalną radość. Lecz wkrótce jej miejsce zajęła tęsknota i wielki ciężar.
W ciągu trzech dni chodziłem jak przybity myśląc o tym, że trzeba dokończyć budowę bani i załatwiać różne pilne
sprawy.
Moja dusza już oderwała się tego co ziemskie i napełniła się lekkością i szczęściem. Pogrążenie z powrotem w ziemskie
sprawy było męczące.Doświadczenie przygotowania się do śmierci bardzo wiele wniosło w mój rozwój duchowy.Zrozumiałem,
że człowiek cały czas powinien doznawać odczucia rychłego rozstania się z ziemskim życiem.Wtedy nawet miłość do ziemskiego
nie będzie przybijała do ziemi.
Wciągu ostatnich dwóch miesięcy diagnozowałem cztery osoby chore na raka. Przyczyna była jedna: pycha i zazdrość.
Jednak w zależności od konstrukcji psychicznej, każdy choruje inaczej. Dwóch pierwszych pacjentów przyjąłem w Nowym
Jorku. Pierwszy chorował na raka trzustki, jego skóra i białka oczu miały żółty kolor.Musiał już zażywać narkotyki, dlatego
trudno mu było słuchać tego, co mówiłem.Tłumaczyłem, że jego zazdrość, osądzanie, obrazy i do tego wielka pycha wzmacniająca
to wszystko, przekształciły się w program samozniszczenia.Od tego, na ile zrewiduje całe swoje życie, zależy nie tylko
jego los, lecz także los syna. Po zakończeniu rozmowy podszedł do mnie jego syn.
- Za tydzień ojciec ma lecieć do Indii.Umożliwiono nam wizytęu wielkiego indyjskiego uzdrowiciela.Czy to nie zaszkodzi?
- Myślę, że nie. Przecież mówimy o tych samych rzeczach.
Tylko, że uzdrowiciel raczej nie pomoże.Leczyć trzeba przede wszystkim pana, a nie ojca.Wnajbliższym czasie spotka
pan kobietę, która zostanie pańską żoną i matką pańskich dzieci.Z “bagażem”otrzymanym od ojca,może pan nie przejść próby,
a to oznacza śmierć pana i dzieci. Ojciec przekazał panu ogromną agresję i wyrzeczenie się Boga, więc aby mógł żyć pan i
pańskie dzieci, powinien to dostać z powrotem. Ponieważ pola pana i przyszłej żony już się spotkały, zaczęło się surowe
blokowanie źródła negatywnych emocji, czyli pańskiego ojca.Na ile potrafi pan modlić się za siebie i za potomków oraz wytłumaczyć
to ojcu, na tyle zwiększą się jego szanse na przeżycie.
Następnego dnia zadzwoniłem do nich. Słuchawkę odebrał ojciec.
- Czy pan się modlił? - zapytałem go.
- Nie, nie modliłem się.
-Dlaczego?
- Dlatego, że nigdy w życiu się nie modliłem.
- Przecież nigdy w życiu nie miał pan raka.
Nie odpowiedział.
- Skoro tak, nie jestem w stanie panu pomóc - powiedziałem. Po dwóch dniach zadzwonił do mnie przyjaciel chorego,
który go do mnie skierował i powiedział, że bardzo źle się czuje. - Czuje się pan tak dlatego, że osądził swojego przyjaciela za
rezygnację z leczenia.
- Jak mam to rozumieć? - dziwi się.
- A może uratował moje życie swoją rezygnacją? Mam zwyczaj nie cofać się przed trudnościami i próbować do końca,
gdy czegoś się podjąłem.Dlatego każdy ciężki przypadek, który przekracza moje możliwości, jest dla mnie niebezpieczeństwem.
Wiele jeszcze nie potrafię wytłumaczyć, ale proszę zrozumieć, że w zachowaniu każdego człowieka jest wyższa niepodlegająca
nam logika.A więc niech pan pozbywa się osądzania.
Patrzę na struktury pola rozmówcy i widzę, jak polepszają się.Oznacza to, że wszystko zrozumiał, a dla mnie była to kolejna
lekcja.Każda negatywna emocja, skierowana do mnie lub rezygnacja ze spotkań ze mną są spowodowane moją niedoskon-
21
ałością.
W pierwszym przypadku miał miejsce surowy program zniszczenia spowodowany zazdrością.Wyraźnie widoczna zazdrość
zawróciła i uderzyła w trzustkę, która jest wyczulona na stan relacji i reaguje agresją, gdy człowiek zazdrości.
Wdrugim przypadku człowiek jest delikatniejszy.Poprzez to, że przylgnął do związku, ciągle obrażał się na żonę i rodzinę.
Dzięki niechęci do życia wszystko to skumulowało się i zamanifestowało jako silne przygnębienie i depresja.
Wynikiem tego był rak prostaty z przerzutami w kościach i płucach.Na wizytę przyszedł skarżąc się na bóle w nogach i
lędźwiach. Ponieważ bóle w nogach spowodowane były przerzutami, aby je uśmierzyć, trzeba było pozbyć się raka. Powiedziałem,
że powinien zrewidować całe swoje życie i zwracając się do Boga, prosić wybaczenie za obrażanie się na żonę, siebie i
los.Musiał prosić wybaczenie za to, że odczuwał przygnębienie i nie chciał żyć. Szczerze starał się wszystko zrozumieć.
Zadzwoniłem do niego za kilka dni. Przez pięć minut nie odbierał telefonu.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 23:59, 02 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 0:00, 03 Lut 2013    Temat postu:

Choroby onkologiczne - to charakter.Człowiekowi pełnemu radości życia jest bardzo trudno zachorować na raka.Ciężkie
nieuleczalne choroby pojawiają się wtedy, gdy następuje konfrontacja dążeń człowieka z wolą całego wszechświata. Stanowcze
nieprzyjmowanie sytuacji wewnątrz jest już przyszłą ciężką chorobą.Wpierwszej książce pisałem o przewrocie, który nastąpił
w moim światopoglądzie.Miałem pacjenta z najcięższą formą stenokardii. Sześć razy w tygodniu przyjeżdżała karetka.Żadne
leki i nawet oddziaływania bioenergoterapeutyczne nie pomagały. A przyczyna tkwiła jedynie w żałowaniu przeszłości i stłumionym
do wewnątrz nieprzyjmowaniu sytuacji. Pełne uleczenie nastąpiło, gdy tylko zmieniłem stosunek do tego, co się
wydarzyło.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Noweezo Strona Główna -> Dyskusje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 54, 55, 56  Następny
Strona 11 z 56

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin